Jak już kiedyś wspominałam mięciutkie mięso wołowe było jedną ze specjalności mojej Babci, która jako rytuał traktowała jego obsmażenie („zamknięcie”) na wysokim ogniu przed pieczeniem. Ja jednak spróbuję dzisiaj przyrządzić polędwicę wołową nieco inaczej, ale nadal tak, aby pamięć o wspaniałej wołowinie Babci nie ucierpiała:-)
Składniki:
- około 1 kg polędwicy wołowej ekologicznej
- 1 płaska łyżeczka soli
- 1 płaska łyżeczka majeranku
- 2 szczypty cynamonu
- 2 szczypty kordamonu
- 2 szczypty chilli
- 3 ząbki czosnku
- kilka liści laurowych
- 1 łyżeczka kurkumy
- kilka gałązek świeżego lub suszonego rozmarynu
- kilka łyżek oleju kokosowego
- 1-2 cebule
Mięso dobrze wymyłam umieściłam w żaroodpornym naczyniu. Mięso natarłam przyprawami, wyciśniętym w prasce czosnkiem, zalałam olejem, dodałam liście laurowe i rozmaryn.
Następnie szczelnie owinęłam mięso pergaminem do pieczenia i odstawiłam w zamkniętym naczyniu żaroodpornym do lodówki na conajmniej 12 godzin.
Dodałam pokrojoną w plastry cebulę.
Piekłam mięso około 2 i pół godziny w piekarniku nagrzanym do około 190-200 C.