Kochamy podróże, ale nie koniecznie lubimy pakowanie ☺
Ja nie przepadam zwłaszcza za pakowaniem się na narty. Nie tylko dlatego, że nie przepadam za białym szaleństwem, ale dlatego, że pakowanie “letnie” jest łatwiejsze. Po prostu trzeba brać minimum rzeczy bo inaczej plecaki są za duże i za ciężkie. Tymczasem na narty jeździmy samochodem i można rzeczy napakować o wiele więcej. Tylko czy ma to sens?
Postanowiłam koronną zasadę rozsądnego minimum zastosować do pakowania na narty, a oto co mi z tego wyszło…
Sprzęt narciarski mamy bardzo okrojony, bo większość wypożyczamy na miejscu. Buty narciarskie moje i męża przechowujemy w specjalnych pokrowcach, gdzie zmieściły się też nasze kaski i gogle. Podobnie kaski i gogle dzieci mamy już spakowane w pokrowacach, więc wystarczy włożyć to wszystko do bagażnika.
Ale cała reszta…
Pomyślalałam…Wyjazd jest na tydzień do Włoch, z nocowaniem po drodze, więc potrzena jest jedna podręczna torba z rzeczami na nocowanie w drodze oraz kolejna podręczna torba na jedzenie (w moim wypadku 4 termosy z kaszą jaglaną pesto ☺, obrane, pokrojne ogórki i papryki, owocowe chipsy oraz cztery 750 ml wody niegazowane), a i jeszcze trzecia, do której spakuje chleb bezglutenowy na tydzień potrzebny nas śniadania (chleb kukurydziany i gryczany pozostaje długo świeży, więc spokojnie możemy z nim podróżować).
A ciuchy?
Na początek poszły więc dwie średniej wielkości walizki (każda po 80 litrów).
Do jednej włożyłam ubrania narciarskie: – spodnie narciarskie razy 4
– kurtki narciarskie razy 4
– 2 ochraniacze na plecy tzw. żółwiki dla dzieci
– bielizna termiczna razy 6 (bo po2 pary dla dzieci)
– skarpety narciarskie 8 par (po 2 dla każdego)
– rękawiczki narciarskie razy 6 (po 2 pary dla dzieci)
– kominiarki, chusty narciarskie razy 6 (po 2 dla dzieci)
I weszło wszystko-☺
Do drugiej spakowałam resztę ubrań i kosmetyki:
– po 3 pary spodni dla każdego (myślę że można też wziąć 2 pary)
– po 4 podkoszulki dla każdego
– po jednym swetrze dla każdego (ubrałam całe towarzystwo w polarowe bluzy na drogę)
– bielizna osobista
– buty na zmianę po jednej parze dla każdego (jedziemy do hotelu)
– skarpetki po 4 pary dla każdego
– 2 kosmetyczki
– lekarstwa (zawsze biorę olejek oregano z olejem z czarnuszki, oba szczelnie opakowane; leki przeciwbólowe, przeciwzapalne, antyhistaminowe, wodę utlenioną bo służy też do płukania chorego gardła oraz witaminę C)
– książki, w tym lektury dzieci
– gra planszowa i karty
– ładowarki i laptop
Następnie do pierwszej torby podręcznej spakowałam minimum potrzebne na nocleg w drodze:
– 4 piżamy
– przybory do mycia zębów i resztę niezbędnych kosmetyków
– bieliznę osobistą
– 4 pary skarpetek
– ½ chleba bezglutenowego (na śniadanie) i kilka herbatek owocowych dla moich dzieci
Teraz pozostało tylko spakować termosy z kaszą, przekąski i sztućce na drogę oraz do czwartej torby podręcznej włożyć chleb i gotowe!