Nie masz pomysłu na jesienny wypad z deszczowej i zimnej Polski? Nie lubisz tłumów turystów i zwiedzania w upale? Lubisz poczuć lokalny zapach i klimat, zjeść w rodzinnej tawernie „hortę” z grecką sałatką i reciną czy w ciszy i spokoju zwiedzić starożytne zabytki?
Wypad na grecki Peloponez póżną jesienią ma na pewno dużo uroku. Zdarza się, że pada, ale słońce potrafi jeszcze przyjemnie zaskoczyć, a woda jest wciąż na tyle przyjemna, że kąpiel w morzu cieplejszym od temperatury powietrza stanowi nie lada przyjemność!
Miłym miejscem na taki właśnie jesienny wyjazd jest Nafplio. Pierwsza stolica Grecji po odzyskaniu niepodległości po długiej zależności od Turcji. Pamięta czasy Cesarstwa Bizantyjskiego i panowanie Wenecjan, stąd górujący nad miastem zamek oraz twierdza u wejścia do portu. Urzeka samo położenie miasteczka tuż przy rozległym klifie. Piękna jest też starówka w weneckim stylu.
Niezwykłą atrakcją jest też wspaniały targ rybny i owocowo-warzywny (w soboty i czwartki). Można podziwiać różne przysmaki, jak i samemu przyrządzić coś dobrego z lokalnych produktów. Osobiście polecam świeże ryby, z których po dodaniu lokalnych przypraw wychodzą przepyszne obiadki dla całej gromadki:), cudowne oliwki, domową oliwę oraz najpiękniej wyglądające pomidory i pomarańcze z cudownie zielonymi listkami! Te ostatnie ku mojej radości rosną zresztą na Peloponezie niemal wszędzie, nawet przy drogach i uliczkach, a ilością dorównują jedynie drzewkom oliwkowym.
Warte odwiedzenia jest Muzeum Archeologiczne (przy głównym placu Konstytucji), w którym największą atrakcję stanowi zachowana niemal w całości starożytna zbroja z epoki mykeńskiej.
Nafplio jest dobrym miejscem wypadowym do zaliczenia starożytnych zabytków Peloponezu. Przede wszystkim zwiedzenia pobliskiego amfiteatru Epidavros czy oddalonej ponad 100 km Olimpii.